sobota, 20 kwietnia 2019

Siedleckie roztopy

          Wiosenna dawka dobrego endurzenia z siedleckim oddziałem kompanii adv i drobne przygody techniczno - serwisowe.



Zanim spotkanie się odbyło mój Romet całą zimę spędził na serwisie. Zyskał kilka nowych modyfikacji jak tylne koło z normalnym zabierakiem, napęd z łańcuchem oringowym, wzmocniony wahacz albo tylną lampę ledową. Zyskał również poserwisowe awarie bo po pierwszym odbiorze w skutek zbyt ciasnego ustawienia zaworów nie był w stanie dojechać do domu i wrócił na serwis na lawecie. Drugim wyjazdem był ten. I też wrócił na lawecie. Ale coś tam jednak zdążyliśmy polatać.

Na początek lajtowe pola.

Szukanie drogi przez kanał..

..i jest droga przez kanał.



Leśne dukty.



Wojtek który zawsze przyjeżdżał małą Zecią dosiadł adv'ki.

Ale momentami przeceniał jej endurowość. ;)

Na szczęście Kurczaki przyszły na pomoc.

A później odleciały w siną dal.


Lajtowe ślizgi na namokniętym polu.







Tak często tam bywamy a za każdym razem znajdujemy nowe fajne miejsca.


Zabawa trwała do czasu gdy przy próbie odpalenia motocykla nastąpiło głośne 'jeb' i rozrusznik wyszedł bokiem robiąc niemałe szkody w silniku. Pierwszy raz miałem styczność z tego typu awarią. Ale po chwili skojarzyłem je z uderzeniami w rozrusznik które pojawiły się po serwisie przy uruchamianiu motocykla. Uderzało, uderzało aż w końcu wyłamało. Przejechaliśmy jeszcze kawałek ale jak zobaczyłem że z pęknięcia leje się olej to zrobiliśmy przerwę, Daniel skoczył po busa i przywieźliśmy Rometa do bazy.

W ten sposób wróciłem do domu pociągiem a Romet został w Siedlcach, skąd później przejął go serwis. Jakoś ostatnio mam pecha do awarii.