wtorek, 14 maja 2019

Wyspa Euzebia na Jeziorze Zegrzyńskim

Jest na Jeziorze Zegrzyńskim (bo podobno zalew to tylko nazwa umowna) mała wyspa o pow. 0,036km2 na której ponoć kiedyś mieszkali ludzie i zostawili po sobie jakieś ruiny. Wzięliśmy więc małą łódkę i popłynęliśmy to sprawdzić. Wyspa jest. Ruiny też są. Ludzi brak.


Garaż w tataraku.

Pływaliśmy Sigmą 600 Club. Fajna mała łódeczka, trochę przestronniejsza i stateczniejsza od starej dobrej Omegi.

Przy samym dochodzeniu do wyspy desant władował się po kolana w wodę. Na szczęście mieliśmy na pokładzie Gosię która pół życia spędziła w harcerstwie na co odrzekła: "zaraz to wysuszymy". ;)

Ekipa się suszy a ja poszedłem na zwiad. Są bunkry!

Są i bobry.

Widać że wyspa. Na lądzie by długo nie postała.

Podobno nim w 1963 roku powstał zalew była tutaj mała wioska i droga łącząca ówczesną miejscowość Myszyniec z Rynią. Po zalaniu terenu i utworzeniu się wyspy były na niej domki letniskowe. Teraz zostały ściany dwóch domów, studnia z pompą i fragment wybetonowanego brzegu od strony z której podchodziliśmy.

Drugi brzeg i jedyne możliwe miejsce podejścia od strony południowej. Wysepka ma 830m po obwodzie. Fajne miejsce do wieczornego biesiadowania.

Spodnie wysuszone, zostały buty.

Patent na wysuszenie butów polegał na włożeniu gorącego kamienia do środka. Patent genialny. Ale coś nie pykło. Bo w bucie zrobiła się dziura. ;)

Z Euzebii zeszliśmy o 13, łódkę mieliśmy do 18 więc by nie marnować dnia popłynęliśmy w drugi koniec jeziora. W międzyczasie wiatr się rozszalał a przy ujściu pod mostem w Zegrzu zrobił się komin z którego strasznie wiało więc skręciliśmy w bok i trafiliśmy przypadkiem na drugą wyspę o której istnieniu wcześniej nie wiedziałem.

Nazywa się Wyspa Elektryczna i jest na niej betonowy budynek przypominający bunkier. A tak na prawdę to stara transformatorownia dla pogłębiarki która w latach 90'tych wydobywała tutaj gruz z dna. Woda zmywa brzegi, bobry zjadają drzewa i tak wyspa zanika z każdym rokiem.

Zrobiliśmy rundkę dookoła wyspy i zaczęliśmy wracać brzegiem do Ryni.

Tango 730. Następnym razem pływamy taką.

Stoi nasza Sigma z lewej. Fajna łódeczka. Pierwsze pływanie po kursie robionym jesienią więc było kilka niedoskonałości. ;) Kilka razy zaryliśmy mieczem o dno. Raz wjechaliśmy w tataraki. Ale misja wykonana. Euzebia zdobyta, Wyspa Transformatorowa odkryta, wszyscy cali i przy okazji sporo śmiechu. ;) Pozdro dla załogi!