poniedziałek, 23 stycznia 2017

Budynek WCH na terenie Fortu Bema oraz "Domek grawernika"

23.01.2017

          Rzadko zdarzają się opuszczone miejsca z takimi detalami.




W drodze do budynku WCH na terenach Fortu Bema. Nie wiem, czy to kot, czy chomik, czy świnka morska ale jest strasznie spasione.

Budynek będący kiedyś Wydziałem Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Nie wiem dokładnie, od kiedy jest zamknięty, ale w przeciągu ostatnich kilku lat drzwi i okna zostały zamurowane.

Na szczęście nie wszystkie.

Entering. Odpalam szperacz.


Korytarz oświetlony przez dziury w dachu.

Kominek.

Boczne drzwi od środka.


Na piętrze okazuje się, że budynek zamieszkuje bezdomny. Musi być w pełni sprawny fizycznie, by się tu dostać. Nie jest źle, ma nawet butlę z gazem.

I ma kota. Kot miauczał jak mnie usłyszał, ale jak mnie zobaczył to uciekł. Pewnie nie mnie się spodziewał. Szkoda, że nie miałem nic do jedzenia, to bym mu dał.
 
Dzień krótki, czas trzeba oszczędzać. Drugie miejsce, mały domek schowany za Białołęką. Działka mocno zarośnięta, latem nawet nie byłoby go widać.

Dom zamieszkiwał niegdyś taki pan, będący grawernikiem i mający mały warsztat. Aż sobie zmarł. Jak widać, nawet nikt nie przyjechał zabrać po nim rzeczy. Nie wiem dokładnie, ile czasu dom stoi niezamieszkały, ale co najmniej rok.




Podłoga zapadnięta, ale na ścianie wisi jeszcze stary licznik i gniazda na korki.




A z zewnątrz taki niepozorny.