czwartek, 7 czerwca 2012

Dookoła Polski wg. Mnicha - cz. I

05..07.06.2012 (3 dni), 1789km

          Objechać Polskę dookoła, jadąc cały czas możliwie blisko granic. Taki pomysł miałem w głowie już ze dwa lata. W końcu pojawiła się odpowiednia chwila by zacząć turne, zatem wsiadłem na motocykl i pojechałem. Przy samej granicy, przy samych słupach, przez wioski na końcu kraju o których świat zapomniał. Oczywiście nie zawsze dało się jechać przy samej granicy ale wbrew pozorom, nadzwyczaj często. Choć były to drogi najczęściej w kiepskim stanie i rzadko uczęszczane. Szczególnie na wschodniej ścianie. Udało mi się objechać 1/4 obrysu kraju, od Terespola do Cieszyna, idąc zgodnie z ruchem wskazówek zegara. I to chyba najdzikszy odcinek z całej planowanej trasy.


Wyjechałem dość wcześnie i drogą przez Siedlce pojechałem na Terespol.


Przyjaciel deszcz towarzyszył mi nieustannie.

Największe przejście graniczne z Białorusią. Przejście w Terespolu. Tutaj zaczyna się mój rajd.



Prawosławie. Jest go więcej niż się spodziewałem.



Tama na kanałku. By polskie żaby nie przechodziły na Białoruską stronę.






..spoko, jezdnia też czasem zamula..






W oddali jest Bug.

Drewniana cerkiew.



Nocleg. Deszcz lał rano, w dzień, wieczorem, w nocy i w kolejne rano.

Droga dojazdowa do mojego obozowiska. Dla choppera na płaskich kapciach nie lada wyzwanie. Dla kierowcy również..



Lepsze nić Security.



Tu, daleko od centralnych części kraju życie wygląda trochę inaczej.. jakby.. normalniej..


Mój ulubiony typ mostów. Lekkie i drewniane, takie do 3,5t gdzie nawet pod motocyklem deski słychać.


Cargo z Ukrainy. W pobliżu przejścia w Medyce.

Beczki z Ukrainy. Olej? Ropa? A może radioaktywne odpady?


Ukraiński słup. I polski słup.

Dawne przejście graniczne na podbieszczadziu. Nieczynne.

Ta niepozorna kałuża okazała się głębokim strumieniem z obślizgłymi kamieniami na dnie! Przejazd zaparł mi dech. A wygląda tak fajnie.


Bieszczady i kolejny drewniany most.







Wołosate! Koniec Polski!

Bieszczadzka kolejka wąskotorowa.





Te tory wąskotorówki zawsze łuki mają z prostych?




Słońce! Zaobserwowano po raz pierwszy drugiego dnia, po przejechaniu 600km.

Wilki, niedźwiedzie.. gdzieś tutaj jest też podobno znak z rysiami. Niestety chyba nie na mojej drodze.



Zarośnięty, pusty.. chyba nie zamieszkały. Może na sprzedaż..?


Wyłożony kostką parking pod jedną z wielu drewnianych cerkwi. Rozbiłem na nim namiot. I poszedłem spać..


Spało się nawet wygodnie. Podłoże płaskie a dziury pokryła karimata.






Muszyna! Piliście wodę Muszyniankę? Przyjechała właśnie stąd. Fajna droga. Z jednej strony góry, z drugiej linia kolejowa, strumień, trochę domów i dalej góry.











Droga do Zakopanego.

Tatry!


 Byłem w Zakopanem kilka lat temu gdy wracałem Niebieskim Romecikiem znad Gibraltaru więc teraz się już tu nie zatrzymywałem. Z resztą sezon w pełni to też tłok wszędzie. Jak w Sopocie. Tylko, że zamiast morza - góry.




Okolice Żywca.



Zaraz za Jeleśnią zaczęły dochodzić mnie dziwne dźwięki z przedniego zacisku. Po krótkim oblukaniu okazało się, że klocki hamulcowe są zużyte do tego stopnia, że wysunęły się z zacisków i (o zgrozo!) wypadły na ziemię! Takie same klocki jak te które miałem w Niebieskim K125, w którym przy 64tys km nadal były fabryczne. Jak to możliwe? Wadliwa partia? No to niezły mają rozrzut jakościowy.

Przejście graniczne pod Cieszynem. Przejechałem z 50km po górach i bez przedniego hamulca w poszukiwaniu jakiegoś sklepu z chińskim jeździdłem. Bezowocnie. Aż dojechałem do Cieszyna. Tutaj zdecydowałem, że to dobry moment by przerwać trasę. Przejechanie 750km w deszczach trochę mnie zmęczyło, poza tym na ten etap objazdówki miałem tydzień czasu więc i tak bym nie objechał całej Polski. Akurat z Cieszyna mam wygodne 400km ekspresówki do Warszawy więc wskoczyłem na nią i pojechałem w stronę domu.

Na stacji gdzieś za Częstochową przypadkowo poznałem Przemka, który jechał samochodem z dziewczyną z Katowic do Łodzi. Okazało się, że też jest motocyklistą i nawet gdzieś o mnie już słyszał. Fajnie. Jechaliśmy później razem aż do rozjazdu na Łódź i Warszawę, gdzie oni pojechali w lewo a ja w prawo. Fajne to było spotkanie. Do domu wróciłem około 2 w nocy.

Nowe i zużyte klocki. Klocki zużyte mają przebieg około 15tys km i jeżdżone były głównie na dalekich trasach

Generalnie to wyjazd okazał się rewelacyjny, głównie za sprawą miejsc przez które przejeżdżałem, szczególnie jadąc wzdłuż granicy Ukraińskiej. Małe i nieodwiedzane przez nikogo wioseczki, puste drogi, małe drewniane mosty i zmieniający się krajobraz. Miejsca w które nikt nie zagląda. Nawet ten deszcz i hamulce były mało istotne. Podróż bardzo fajna i ciekawa. Mam nadzieję, że uda mi się ją kontynuować w przyszłym roku.