Na takim leśnym kempingu zabukowaliśmy się na kilka dni.
A sio mi tam pająki wściekłe!
Teraz lepiej. ;)
Idziemy tam!
Widoczki przednie.
Będąc na szczycie spotkaliśmy jegomościa jak się zdaje dobrze zaprawionego w boju. Trasa na szczyt zajęła nam zgodnie z mapą jakieś 3-4 godziny. On tu wbiegł z samą butelką 4move'a. Na szczycie był nie dłużej niż 5 minut i pobiegł w drugą stronę. Jak dobrze później sprawdziłem na mapie - w kierunku Halicza. To kolejne 3-4 godziny marszu do Wołosatych. Trasa zajmująca normalnie 7 godzin marszu i mająca z 1200m przewyższeń biegiem po górach z butelką picia w ręku? Nieźle. A zawodnik wyglądał jakby biegał po własnym podwórku.
Schodząc z Tarnicy było już pewnie około 17'stej. Wybraliśmy kierunek na Wołosate żeby nas noc nie zastała w lesie.
W Wołosatych zastała nas noc. Nic już o tej porze nie jeździło więc ostatnie 7km zrobiliśmy pieszo pustym asfaltem na kemping w Ustrzykach Górnych. Nocą, drogą poza miastem bez latarni, wśród gór, przy księżycu mocnym jak szperacz. Przez całą drogę nie minął nas ani jeden człowiek. Zaledwie dwa samochody. Średnio jeden na godzinę.