poniedziałek, 3 czerwca 2019

Ognisko w Adamowie i dwa ciekawe opuszczone budynki

          Problemy z silnikiem zażegnane. Na ognisko w Adamowie przyjechałem w niedzielę i posiedzieliśmy z resztą ekipy kilka godzin. W drodze powrotnej odwiedziłem dwa ciekawe miejsca w Konstancinie. Opuszczony szpital i nawiedzony budynek komisariatu.



Wracając z Biskupic przypadkiem zgadałem się z Marjanem z Kompanii ADV że ma poprzedni silnik ze swojej ADV'ki który jest sprawny i siedzi w kartonie. Nie mogąc dojść do ładu ze swoim silnikiem pojechaliśmy do niego i zrobiliśmy przekładkę.

Silnik to fabryczne 125ccm ze wstawionym już wcześniej cylindrem 150ccm. Żeby nie ciąć wiązki która była inna przełożyłem cały zapłon. W ten sposób Romet dostał silnik złożony z trzech różnych elementów i po 3 latach wrócił do fabrycznych parametrów. Ale za to zdrowy i działający tak jak powinien.
Na ognisko w Adamowie przyjechałem w niedzielę z rana i trochę ludu jeszcze zdążyłem złapać.


Zwykły zwierzak znalazłby byle jaki kawałek cienia. Ale nie kot. Kot król musi mieć największy w wiosce parasol.

Chynowskie burze kręciły się dookoła więc małą grupą zostaliśmy do popołudnia.


Kręcąc się po okolicy zainteresowała mnie ta brama.

Nie wiem co to za budynek, wygląda na jakiś mały dworek ale stan porośla jest konkretny.


Kiedyś grali tu w Jumanji.



Jedno z dwóch właściwych miejsc które chciałem znaleźć to ten budynek. Mały opuszczony szpital rehabilitacyjny w Konstancinie. Tak się składa że znam osobę która 20 lat temu była jego pensjonariuszką. Odbywały się tu turnusy rehabilitacyjne, rano były ćwiczenia a po południu szkoła.

Nie wiem kiedy dokładnie budynek przestał funkcjonować ale jest w całkiem dobrym zamkniętym stanie.


Stój! Bo drzewo strzela!

Fajne są tu dróżki.

Drugi budynek który chciałem znaleźć. Opuszczony komisariat Policji, ponoć nawiedzony.

Jego historia jest dość długa bo budynek ma już przeszło 80 lat i podobno zawsze był wykorzystywany przez służby mundurowe, od NKWD przez UB na Policji kończąc. 

Na piętrze mieściło się biuro przesłuchań a na dole dwie dwuosobowe cele. Przed budynkiem spory parking i mały garaż. Komisariat funkcjonował do 2007 roku. I tyle jest konkretów.

Podobno jest nawiedzony. I był gdy jeszcze pracowali tutaj policjanci. Nie wiem na ile są prawdziwe ale są na necie opisy dwóch przypadków gdy po powrocie załogi z nocnego patrolu zastawali po nocy przerażonego i zlanego potem kolegę z naładowaną bronią w ręku. Pod koniec funkcjonowania budynku nikt już nie chciał tam brać nocnych dyżurów.

Nie wiem czy to prawda ale prawdą jest to że nie było to wesołe miasteczko, szczególnie w czasach UB i Milicji.



Pewnie niedługo się wyklują ;)


Jedna z cel. 4 lata temu były jeszcze drzwi.

Główne wejście.