12.02.2016, 71km
Miejsce przerosło moje oczekiwania. Dwa duże budynki szpitalne w środku lasu, w których można przemieszczać się niemal swobodnie. Można nawet wejść na strych i na dach. Niestety piwnica jednego z nich jest zamurowana, zatem pewnie jest nietknięta od momentu wysiedlenia. Zakład powstał w 1908 roku i po burzliwej historii, o której w publicznych szkołach się nie mówi został zamknięty w 1998 roku.
Po przyjechaniu na miejsce natknąłem się na grupę graficiarzy którzy dewastowali budynek. Po odczekaniu chwili przenieśli się na murowane ogrodzenie. Później widzieliśmy się wzajemnie ale nie wchodziliśmy już sobie w drogę.
Na terenie szpitala spotkałem też dwie inne grupy eksploratorów. Najwyraźniej miejsce to przyciąga takich ludzi jak magnes. I wcale się nie dziwię.
Pamiętnik Narkomanki?
Drzewa rosną na dachu.
..to był dopiero pierwszy budynek..
Obok terenu zakładu szpitalnego jest przyszpitalna kaplica.
Drzwi zaryglowane na 7 spustów.
Wewnątrz był niesamowity efekt padającego strumienia światła na ścianę przy ołtarzu. Światło wpadało do środka przez niewielki otwór pod dachem. Nad ołtarzem były narysowane odwrócone krzyże i pentagramy. Ludzie z ciemnej strony mocy najwyraźniej lubią takie miejsca.
I na cóż było tak ryglować drzwi wejściowe..?
Otwór do projekcji światła słonecznego.
Wybebeszone wszystkie skrytki pod podłogą..
..nawet ołtarz rozbity w poszukiwaniu skarbów..
Z daleka to wygląda jak stary garaż dla lokomotyw.
Teraz zaczyna się drugi budynek zakładu.
Wyjście na dach przez ciasną dziurę. Na samym dachu stawiać stopy trzeba uważnie, pełno tutaj dziur i niepewnych miejsc.
Wygląda trochę jak paszcza jakiegoś pająka. Po bokach oczy a na środku białe kły. Najlepsza pora na zwiedzanie takich miejsc. Jak te drzewa i krzaki zakwitną to nic nie będzie widać.
Wyjątkowe miejsce. Takich już jest niewiele.