427km, 20.06.2017
Dość długi jak na jednodniowy wyjazd w kierunku zachodnim. Choć z początku wcale się na to nie zanosiło, z biegiem czasu odkrywane miejsca robiły się coraz lepsze. Aż ostatnie dwie lokacje, fabryka chemikaliów i ogromny stary młyn sprawiły że kopara opadła mi na ziemię i nie chciała wracać z powrotem.
Stara cegielnia z 1920 roku. No, w końcu trafiony! Dopiero pod samym Kutnem. Fajna, duże budynki. Wjeżdżam obok w krzaki i idę na małe reko.
Wejście gdzieś od tylca.
Tych elementów jeszcze nie widziałem w żadnej cegielni. Długie poziome szyby z wlotem na dole. Przypomina trochę wędzarnię ryb.
Kiedyś kolejka tędy wjeżdżała..
Piec.
Wnętrze pieca.
Nawet drewniana konstrukcja dachu jest nietknięta.
Siedzi w krzakach i czeka na sygnał.
Tron. Na nim siadał król cegielni.
Główny komin spięty obejmami.
Obejmy są co jakieś półtora metra aż do samej góry. Ciekawe, czy były od początku czy zostały dodane później. Drabinka która zaczyna się na wysokości jakichś trzech metrów wygląda solidnie i idzie do samej góry. ;) Cegielnia dobra była. Wsiadam i jadę dalej. Na ruiny zamku!