sobota, 25 września 2021

Wieliczka

 

Kopalnia soli w Wieliczce. Środek tygodnia, deszcz. I pół godziny w kolejce.

Szyb Daniłowicza. Zejście drewnianą klatką schodową na głębokość 64m.



Setki tuneli. Wszystkie obłożone balami.


Dziesiątki figur z soli.

Można lizać ściany, nie można lizać figur.



Kołowrót napędzany końmi.

Dziesiątki tarasów, kładek i przejść. Wszystko wykute kilkadziesiąt metrów pod ziemią.

Fragment oryginalnych, kamiennych schodów które były ręcznie wykuwane a następnie po których schodziło się bez elektrycznego oświetlenia.


Kaplica św. Kingi.

Wszystko wyrzeźbione w soli.



Szybik Kunegundy. ;)

Seria gaśnic i telefon alarmowy.


Fotka Moni na tle podziemnego jeziora. ;)

Ściany w soli.


Takie konstrukcje są pod ziemią. Normalnie Machu Picchu i cywilizacje zaginionej Atlantydy w jednym.


Detektor dwutlenku węgla.

Kiedyś można było wpłynąć tam łódką ale zostało to wyłączone z programu wycieczki.

Zrobili nawet podziemną windę wjeżdżającą na taras na górze.

Winda wjeżdża w tamtą dziurę w suficie. Akurat teraz nie chodzi ale widok musi być niezły. ;)


Na końcu trasy jest małe muzeum.


Fragment drabiny obrośniętej solą.


Sól. Wszędzie sól. Nawet na suficie.

Fragment makiety.

Podziemne kolejki które wypadły konie.


Wyjazd jest już przez szyb.

A na ziemi widać tylko tyle.

Obok jest tężnia solankowa więc weszliśmy oblukać jak wygląda wewnątrz.






Drewniane kołki kierujące wodę do rynienek z których następnie spływa po kilkunastometrowych ścianach z gałązek tarniny.

Małe pompy.

Wejście na wieżę.



Dla mnie to wygląda jak potężny zamek obronny. ;)