środa, 15 stycznia 2020

Twierdza Modlin cz. I mury, tunele, spichlerz, nietoperze

          Byłem tam już kilka razy i zawsze znajdowałem coś nowego więc wpadłem na pomysł by wziąć plecak i zbadać ją dokładnie metr po metrze. Ze spichlerzem wyszło ponad 10km pieszo. A to dopiero pewnie jakaś 1/4 całości.



Żeby było jeszcze lepiej w książce Piotra Oleńczaka o twierdzy znalazłem dość dokładną mapę wszystkiego czego potrzeba.

Start o 8 rano spod Bramy Ostrołęckiej. Na pierwszy plan wysunął się taki stary budynek. Nie wiem jaką funkcję pełnił przed wojną ale później został zaadoptowany na fabrykę kosmetyków.

Rampa kolejowa na jedną nitkę toru.

Wewnątrz niezabezpieczone szyby wind towarowych.



Wejście na klatkę schodową.

Strych.

 
Brama Ostrołęcka. Była zamknięta z obu stron więc mijamy ją i idziemy dalej wzdłuż muru.


Kilometrami takich tuneli uciekali powstańcy w Warszawie.

Ślady po ostrzale.


Kwietnik z dłubanki.

Jakaś część przemysłowa. Może tu piekli chleb dla tego całego woja?

Stacja puszczania gołębi pocztowych.





Widok na spichlerz. Będzie dziś na koniec.

Kojec Meciszewskiego. Gdzieś tu w pobliżu leciał niegdyś most do spichlerza. Podobno jego fragmenty cały czas leżą na dnie Wisły i widać je gdy stan rzeki opadnie ponad normę.



Wejście do kojca.



Fajnie byłoby wziąć kiedyś spichlerz z wody. ;)


Wchodzisz w taką dziurłę.

..a tam takie ładne sklepienie..

Według mojej mapy tutaj był kiedyś elewator, młyn i piekarnia.

Mur przy ujściu Narwii do Wisły c. d.


Chodzisz wśród ruin starego muru z dala od ludzi i trafiasz na taką kapliczkę.

Koniec części nadrzecznej.

Czas na kilka kilometrów Muru Carnota.

Korona Utracka. Dlatego jesteśmy tu zimą. Latem pewno kuj widać. Ale moje oko wypatrzyło jeszcze małą dziurę w zamurowanym wejściu tam na dole.

I się nie myliło. ;)

Wewnątrz korytarze w obu kierunkach muru i żelazny piec. Niema wejścia wyżej ale to może celowo.


Dziura.

Powalone drzewa magicznie porośnięte mchem.

Dawne bramy kiedyś zamurowane.

Kryjówka ewoków wokół której biega kot wielki niczym ryś.

Cmentarz. Kompletnie zniszczony w trakcie wojny. Uratowali to co się dało.


Luneta Frontu Księcia Warszawskiego. Idziesz sobie tunelem tak wilgotnym że zaparował obiektyw aparatu. I trafiasz na śpiącego nietoperza.


Później na drugiego.

Po wejściu do tunelu niżej rozległ się dźwięk przypominający pisk pisklaków, mniej podobny do pisku małych gryzoni. Nie szliśmy dalej bo to może stadko nietoperzy. Potwierdzałaby to zamordowana mysz która leżała przy wejściu do tunelu.

Smartfon z lat 30'stych.

Tunel z nietoperzami.

Jakaś pucha z epoki.

Idziesz sobie przeszło stuletnim tunelem, raczej nieprzygotowanym do zwiedzania. I trafiasz na dwie skrzynki piwa.



Tam też było ciekawe miejsce.

Tunel z 50-70 metrów na końcu zasypany z małym, długim otworem.

Obok wydłubana cegła. Chyba zadzwonię do "Nie do wiary", niech tu przyjadą. ;)

Mur Carnota c. d.

Ruiny fortów i lunet. Zapomniane w kompletnej leśnej głuszy.

Dróżki idealne do poendurzenia. ;)

Skąd te dziury? Ktoś wydłubywał cegły z muru? Bo nie wygląda raczej na to by same wypadły.

Kolejne ruinki przedmurza.

I wszędzie haki.


Kolejna dziurła. W sumie to ten mur wygląda niemal identycznie jak mur Cytadeli Warszawskiej. Tylko że tamtem nie jest tak podziurawiony.



Lisia nora.


Szpadel. Jak sądzę, jeszcze z epoki.



Drzewo wklejone w rozpadający się mur.

Dawne chłodnie.

I koniec obejścia po obrysach muru. Wyszło 8km na nogach. Ale jeszcze widno więc idziemy do spichlerza.

A raczej do połowy spichlerza. Kiedyś miał jeszcze drugie skrzydło. Przeżyło wojnę. Po wojnie zostało rozebrane.

Drewniane okiennice. Ciekawe czy oryginał.

Z bliska na zdjęciu nie widać skali ale górna część tej bramy kończy się na wysokości trzeciego piętra. A piętra są tam wyższe niż w mieszkaniówce. ;)

Przejścia - pułapki.


Stopy giganta.




I były w tych bramach drzwi. Również na wysokość trzech pięter.