Poranek pod samym Szczelińcem w Górach Stołowych. Wyjechaliśmy poprzedniego dnia po południu, późnym wieczorem dotarliśmy na miejsce. W nocy okolica jest pusta, parkingi są puste więc można sobie wybrać najlepsze miejsce.
No to idziemy. :)
Tutaj panuje chyba jakaś kultura podpierania głazów kijami i patykami.
Wejście do Parku Narodowego jest płatne ale na wejściu niema budki z opłatami. Płaci się przez stronę internetową. Budka jest dopiero na górze przed trasą zejściową która dłuższa i znacznie ciekawsza od wejściowej.
Jak podpieramy to podpieramy..
Trasa wiedzie takimi właśnie przejściami.
Najstarsze ślady człowieka w tych miejscach pochodzą z 1576 roku. Znaleziono tą datę wyrytą gdzieś na skale wraz z krótkim tekstem chyba po łacinie.
Turystycznie góra zaczęła być odwiedzana pod koniec XVIII wieku. Tablica na szczycie dotyczy Franza Pabela, pierwszego przewodnika po Sudetach który wykonał 665 kamiennych schodów prowadzących na niezdobyty wcześniej szczyt. Dzisiaj, blisko 200 lat później wszyscy odwiedzający Szczeliniec wchodzą na szczyt po tych właśnie schodach.
Ciekawe jak wygląda erozja tych gór w skali 50 czy 100 lat. Czy i na ile ta szczelina się powiększa i czy kiedyś ten kamień spadnie w dół.
Takie piękne i niezwykłe góry mamy w Polsce.
Nie wiem ile dokładnie jest w dół, szczyt jest na wysokości 905m n. p. m.
Taka odłupana skała. Odłupała się bo pewnie nie była podparta patyczkami.
Skała o nazwie Wielbłąd.
Takimi szczelinami biegnie trasa. Mniejsi mają większą szansę na przejście.
Wysoko..
Skała o nazwie Małpolud. Jedna z niewielu po której widać że ma coś wspólnego ze swoją nazwą.
Dziury w ziemi.
"Przechodźcie póki trzymam!"
Ciasna i wilgotna szpara.
Początek czerwca, ruch turystyczny niewielki. Jedyne co bywało uciążliwe to szkolne wycieczki, rano na parking podjeżdżały autokary jeden za drugim.
Śnieg w czerwcu. W miejscu gdzie jest zimno, mokro i dociera niewiele światła.
Skała z oczami.
Niektóre skały wyglądają jak wysadzone żelbetowe bunkry Hitlera na mazurach. Tylko że brak zbrojenia..
..a co to za ruła wystaje ze skały..?
Jest też kilka miejsc z wyrytymi dość starymi datami.
Przeciskasz się przez zimne, mokre skalne przejścia aż tu nagle takie coś.
To jest widok. O to chodzi.
Szczelińca było mało to poszliśmy jeszcze na Wodospady Pośny.
Godzina drogi a tu takie nie wiadomo co..
Ślady po budynkach, mostkach, kanałkach.. sporo ciekawej historii siedzi pod tym mchem.
Droga powrotna zaczęła wysysać siły.
Podpis Franza Pabela?
Taką trasą biegnie niebieski szlak z wodospadów. Szlak jakby szlaku nie było.
Kolejne ślady pradawnych cywilizacji.
Starożytne Miasto Inków Dolnośląskich.
Czy to jeszcze korzeń czy już pień?
Kolejny wisielec. Kiedyś piorun strzeli i zamknie przejście.
Szukając noclegu wylądowaliśmy na terenie prywatnym pod starym poniemieckim młynem z końca XIX wieku.
Mieliśmy zatrzymać się pod bramą na końcu jakiejś ślepej drogi na wsi ale jak zagadaliśmy do właściciela czy mu nie będzie to przeszkadzało to zaproponował żebyśmy wjechali za bramę do niego na teren. I w ten sposób spędziliśmy noc w takim miejscu:
Śniadanko.
Przelot na skróty Czechami do kolejnego ciekawego miejsca.