O tym miejscu słyszałem już od wielu lat. I niestety się spóźniłem bo teraz jest już ogrodzony i pilnowany.
Zagadałem jednak z pobliskimi pijącymi piwka nad stawem i powiedzieli mi że po drugiej stronie jeziora które trzeba obejść są dziury w ogrodzeniu i można wejść na teren.
Takie przejścia są przez staw. ;)
Legenda o bezgłowym rycerzu którego nie da się rozpoznać.
Pałac nie jest jedyną ciekawą tutaj rzeczą. Dookoła jest mega wielki park w którym jest 10 stawów, stare drzewa i sporo mniejszych budowli takich jak bramy, grobowiec i mn. tzw. "Świątynia Dumania". Po raz pierwszy słyszę tą nazwę w odniesieniu do prawdziwej świątyni. Wcześniej znałem to hasło jako określenie wc.
Od tyłu niestety nie znalazłem właściwego wejścia. A szkoda czasu na przypałowe akcje, to już wieczór ostatniego dnia. Szybka obczajka i lecimy do domu.
Nie wiem dokładnie w którym roku powstał w pierwotnej wersji ale już w 1783 był przebudowywany. Do 1945 roku w posiadaniu ichnich niemieckich lordów, po wojnie przeszedł na własność muzeum w Nysie. Niedługo później został podpalony i w formie ruiny stoi już ponad 60 lat.
W ciągu ostatniej dekady był kilkukrotnie wystawiany na sprzedaż, kilkukrotnie kupowany a później kilkukrotnie porzucany. Najprawdopodobniej do 2017 roku był w stanie swobodnego dostępu. Tegoż właśnie roku został ogrodzony, zamontowano monitoring oraz ochronę. Podobno są czasem robione "dni otwarte" na których można wejść na teren ale bez wchodzenia do środka.
Ciekawa budowla. I ciekawe jaka ją czeka przyszłość. Podobno ostatnim nabywcą w styczniu tego roku został opolski przedsiębiorca który ma już na swoim koncie pałac w Żyrowej.
Zdrzemnęliśmy się pod samym pałacem i nocą wyjechaliśmy w drogę powrotną do Warszawy. Po drodze złapałem jeszcze ze 3 godziny snu na jakiejś stacji i rano o 8 byliśmy z powrotem w domu. Łącząc punkty na mapie w sumie zrobiliśmy 1250km od wtorku po południu do soboty rano.