Wilczy Szaniec i Śluza w Leśniewie busem z Dexami
Popołudniowy start w sobotę zaraz po robocie.
Takie były kiedyś kampery.
I przyznać muszę że rozwiązania były zajebiaszcze. ;)
Poranny start. Do szańca rzut kamieniem.
Kiedyś już tu byłem. Dokładnie to w 2007 roku. Na rajdzie MZ-Klubu. Na niebieskiej ETZ150.
Biało-czarny misiek od razu kupił Monię.
Sosna wrośnięta w dąb.
Tablica w formie małego pomnika na ruinach sali konferencyjnej w której odbył się zamach na Hitlera.
Grupa inspekcyjna.
Jakiś strasznie chałowy materiał. Cegły wypłukało a zaprawa została.
Miejscowi, kudłaci przewodnicy.
Słynna podparta kijami ściana.
Tak się złożyło że paręnaście dni wcześniej w jakiejś agro niedaleko Kazimierza Dolnego leciał film o zamachu na Hitlera w Wilczym Szańcu przez Clausa von Stauffenberga. Obejrzeliśmy cały. Dobry jest. Polecam.
Niemiec płakał jak wysadzał.
Koty znają trasę na pamięć.
Na środku widać przewrócony na bok cokół działka przeciwlotniczego.
W tym dokładnie miejscu była obrotowa wieżyczka.
Jakiś zbiornik, wyrównawczy albo przeciwpożarowy.
Kolejny cokół działka.
Jak odkopane miasto Inków.
Bunker z podnoszonym dachem. Otwierali go latem jak było za gorąco. Jeszcze nie było klimatyzacji.
Zakratowane wejścia. Żeby nie wchodzić tam gdzie weszliśmy.
Achtung minen! Niestety budynek muzeum był zamknięty.
Wnętrze jednego z bunkrów.
Pomnik poległym i rannym saperom którzy rozminowywali teren wokół. W sumie wykopano 54 000 min różnych typów. Zginęło 3 saperów. Rozminowywanie zakończyło się dopiero w 1955 roku. 10 lat po wojnie.
Podobno żadne miejsce dotąd nie było jeszcze tak gęsto zaminowane. Miny były bardzo różne, część była nierozbrajalna, inne były w szklanych obudowach aby utrudnić ich lokalizację za pomocą wykrywaczy metalu. We wschodniej części obiektu ziemie orne rozminowywano poprzez puszczenie traktora bez kierowcy.
Były też wypadki minowe z udziałem ludności cywilnej. W 1946 roku jeden z miejscowych nieświadomie wszedł na zaminowany pas w poszukiwaniu zagubionych koni. Trafił na minę która go mocno poraniła. Na ratunek poszła rodzina wraz z MO. Wszyscy zginęli trafiając na inne miny. Ziemia była tak naszpikowana że nikt nie miał prawa się przedostać.
Opuszczony wagon i mała lokomotywa manewrowa niedaleko Gierłoża.
Panie, jeszcze by polatała.
Silnik w lepszym stanie niż wnętrze.