poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Radiówek

08.04.2018, 170km

          Tajna radiostacja kontrwywiadu w przeciwatomowym bunkrze w Radiówku pod Warszawą. Słyszałem o tym miejscu już od dawna ale przez cały czas traktowałem je jako niedostępne bo praktycznie w całości ukryte jest jest pod ziemią. Do czasu gdy pojechaliśmy z dexem na miejsce sprawdzić, jak to z tą niedostępnością jest na prawdę.


Dzień zaczął się lajtowo. Najpierw wspólna trasa przez Puszczę Kampinoską do Palmir. Na zdjęciu wyżej dexowa Ola na Simsonie. :)

Radiówek był drugim celem wycieczki. Teren jest ogromny a wokoło wiszą strzępki przerdzewiałego ogrodzenia. W czasach PRL'u był to jeden z najpilniej strzeżonych obiektów w całej Polsce. Nie było mowy aby chodząc po lesie z grzybami nawet zbliżyć się do ogrodzenia.

 Na powierzchni było niewiele. Jedno większe wejście i kilkanaście charakterystycznych kominów wentylacyjnych porozrzucanych po całym wzgórzu.

Wejście i większość kominów zostały zamurowane w ostatnich latach. Teren został sprzedany a nowy inwestor najwyraźniej niema pomysłu na zagospodarowanie obiektu.



Jedno z głównych pomieszczeń.

Drzwi pancerne do osobnego pomieszczenia.

Kompleks jest ogromny. Ma 3 poziomy a na każdym z nich niezliczoną ilość pomieszczeń i przejść. W niektórych z nich są resztki instalacji wentylacyjnych lub uchwyty na których wisiał sprzęt. Był tutaj również olbrzymi okrętowy silnik diesela o mocy 550kW który mógł sprawić ośrodek niezależnym od zewnętrznych źródeł energii. 

W salach z kolumnami podobno znajdowały się wysokiej mocy nadajniki radiowe którymi nadawano zakodowane instrukcje dla szpiegów przebywających na zachodzie. Służyły również do zakłócania radia Wolna Europa. Silne pole magnetyczne było szkodliwe dla pracowników ale kto na to zwracał uwagę..

Szafa pancerna zwalona przed schodami na wyższy poziom.

Będąc w pobliżu podjechaliśmy do Sanatorium Zofiówka. Opuszczony Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów. Byłem już tutaj dwa lata temu. Ruina niewiele się zmieniła.


A mimo to trafiliśmy na korytarz którego nie widziałem poprzednio. ;)

W drodze powrotnej pojechaliśmy na przeprawę promową na Wiśle w Gasy-Kopytach. No ale prom nie pływa. ;) Dobry to był dzień. Do Radiówka będzie trzeba kiedyś wrócić na dokładniejszą eksplorację.