niedziela, 25 listopada 2018

Stara papiernia

          Raz już tutaj byłem. Ale w porównaniu do dzisiejszego dnia można powiedzieć, że wtedy nawet nie zajrzałem do środka.



Z zewnątrz budynek wcale nie wygląda zachęcająco.

Po drugiej stronie są słynne drewniane grzybki. Identycznie wyglądały średniowieczne hurdycje. Czyli drewniane tarasy obronne na murach zamków.

Niestety wejścia które poprzednio były zamknięte są zamknięte nadal. Więc zostaje mi wejście awaryjne:


Przyznam że nie czułem się zbyt pewnie w trakcie tej wspinaczki ale szybko to zostało zrekompensowane uczuciem zwycięstwa gdy znalazłem się na górze. Od góry widać że jeden grzybek jest w miarę kompletny, drugi ma już sporą dziurę w dachu.


A tutaj jest wejście do nich. Stan raczej nie zachęca ale zobaczymy jak już znajdę się na tych schodach.

Drzewa pomyliły dachy z ziemią.

Wbiłem do budynku z dachu przez jakąś dziurę w oknie. Pierwsze na co się natknąłem to winda z udźwigiem 1000kg.


Tutaj było napisane "Składownia Potworów Papierowych". Tej trzeciej linijki nie rozczytuję.

Graciarnia techniczna.

Za tą kratą było to co niżej. Wygląda to na ogólny punkt zasilania zakładu.



Zakreślone na skali 60 amperów.

  
Pierwsza hala produkcyjna.


Dobry pomysł na oświetlenie klatki schodowej.

Jeżeli menel pisze szprajem "uwaga" to lepiej uważać.

I miał rację.


W kolejnej hali napotykam takie działo. Jak się domyślam wielkie taśmy papieru przewijały się po tej rolce.


Kolejna hala.


Co oni mieli z tymi luksferami? Nie lepiej dać normalne okna?

Wspomniana wcześniej rakieta. Z góry wygląda to jak ogromny wałek do ciasta.

I to jest ciekawe. W całej fabryce na wszystkich piętrach jest gęsta sieć szyn.



Tunelowy wiadukt pomiędzy dwoma budynkami.



Są nawet wózki. Pchnięte nogą toczą się po szynach.

Są też pułapki dla amatorów. Jak widać te metalowe płyty są otwierane a pod nimi niema stropu.

I wszędzie te luksfery.

No nie. Taka sztaba złota leży bezkarnie na podłodze? I nikt się nią nie interesuje?


I kolejne duże pomieszczenie.

Ciekawa suwnica. Mogąca poruszać się we wszystkich kierunkach.

Za tymi drzwiami jest komin na którym są zamontowane anteny. Są zamknięte żeby nikt się tutaj nie dostał. Naklejony znak dotyczy promieniowania elektromagnetycznego i oznacza strefę bezpieczną.

Zaczynam się czuć jak na stacji kolejowej. Albo w jakimś klasztorze.



Kto mi powie co to jest? Wisi na ścianie świeżo zamocowane, bez żadnych kabli.

Co my tu mamy. Mieszadło kadzi, pompa masy na młyn (jaki?) i inne już nieczytelne.

Kolejna hala.

Maszynownia tej windy co dźwiga do 1000kg.

W skrzynce jeszcze siedzą korki. Ciekawe czy zagada jak przekręcę kurek. ;)

  
No w końcu! Schody do grzybków. Ile ich można szukać? Drewno odpada samo z siebie ale schody są betonowe więc można iść.

I tak wygląda wnętrze. Wąski korytarz dookoła a w środku wielki lej.


Kładka pomiędzy grzybkami.

Trochę taka chałupnicza robota, jakby połowy tych rur nie było w pierwotnych planach.


Latem ten budynek zamienia się w dżunglę.

Szyny są dosłownie wszędzie.

Co było "na topie" wśród robotników?

A w tych beczkach.. były rozrabiane winogrona na socjalny bimber..

Biuro jakiegoś specmajstra.

Kalendarz z 2010 roku. Podobno zakład został ostatecznie zamknięty w 2012.


Maszynownia kolejnej windy. Mechanizmy są tak świeże że sądzę iż gdyby dać im prądu to na serio by zagadały.

Ostatni widok na grzybki z najwyższego piętra zakładu. Ciekawe ile jeszcze ten zabytek tu postoi. Sądzę że niedługo a szkoda. Fabryka przeszła kilka kilka modernizacji, pożarów i właścicieli ale historię ma ciekawą, sięgającą jeszcze czasów przedrozbiorowych.