czwartek, 22 czerwca 2017

Fabryka chemikaliów

 



Odbijam w kierunku Łodzi. Widać po słońcu, że dzień będzie się już chylił ku zmierzchowi. Dwa miejsca jeszcze zostały do odwiedzenia. Pierwszym jest właśnie to, niedaleko autostrady A2.

Są to stare hale produkcyjne jakichś zakładów chemicznych. Są duże. Ogrom robi wrażenie. Lubię duże przestrzenie.



Słychać jedynie lekki wiatr wpadający przez powybijane szyby pod dachem. I śpiew ptaków.


Do czego mogło być to pomieszczenie?

Podłogi zerwane, szyby pobite, farby ze ścian odeszły. Ale gołe dupy dalej wiszą. ;)



Detale zostawione 'byle gdzie'.

Kompletna waga z ubiegłego stulecia.

Zanim się tu wybrałem, zaczerpnąłem trochę informacji o tym miejscu. Podobno w tym pomieszczeniu nadal są groźne substancje. Tam wchodził nie będę. Zaglądam z odległości kilku metrów przez uchylone drzwi. Wewnątrz jest sporo porozbijanych słoików i innych naczyń. Omijam łukiem i idę dalej. Hale fabryki są ogromne i nie zdemolowane. Robią wrażenie. Wychodzę i idę do motocykla. Teraz kierunek to już właściwie dom. Zastanawiam się czy jechać do ostatniego na dzisiejszej liście miejsca. Po dziesięciu godzinach od siódmej rano trochę jestem już zmęczony. Ale jadę! W sumie to po drodze.