Druga część rowerowej trasy po Kampinosie w poszukiwaniu wysiedlonych osad ludzkich. Trochę mniej przejechaliśmy niż poprzednio (ok 50km) ale jednak coś tam znaleźliśmy.
Żeby nie tracić czasu i energii pojechaliśmy z rowerami busem do Leszna, na sam koniec drugiej strefy. W Lesznie na koła i w dzicz.
Pierwszy dom na lekkim wzgórzu pojawił się dość szybko.
Kredens w lepszym stanie niż kiedyś miałem u siebie w mieszkaniu. ;)
Kampinoskie dukty.
Gośka tnie przez dzicz. ;)
Dżewo z dziułrą.
W Kampinosie też są Karpaty. A szlak biegnie grzbietem wzgórza.
Z początku myślałem że to opuszczone ale to jakaś szopa na terenie leśniczówki.
Stara stodoła.
Pomnik na cmentarzu poległych w walkach z września 1939 roku. Granica. Kiedyś byłem tutaj motocyklem bo prowadzi tu droga dopuszczona do ruchu.
Co prawda nie drewniana chata a murowany dom ale wygląda ciekawie.
Przedsionek osaczony dżunglą.
Kuchnia całkiem spora. Ogólnie to dom na wypasie.
W kuchni duże, widne okno na ganek i drogę. Dom zaprojektowany z głową.
Strych.
Komórka.
Lecimy drogą dalej. Kiedyś tutaj była cała wioska i dom stał przy domu. Teraz niemal wszystkie są wyburzone i zostały tylko fundamenty..
..i przydrożne kapliczki.
Jakiś mały budynek gospodarczy. Cegła całkiem świeża ale domu mieszkalnego obok już niema.
Żmijka na trawie. ;)
Jakaś posiadłość. Ogrodzenie jeszcze dość świeże.
Ale dom już zakrzaczony.
Tym razem mniejsza trasa, mniej ruin. Ale będzie jeszcze trzecia część bo jest jeszcze jeden fragment Kampinosu w którym są takie wysiedlone wioski.