Wiedziałem że są w Kampinosie opuszczone chaty ale z pozycji motocykla były raczej niedostępne. Znalazłem je dopiero gdy przejechałem całą puszczę rowerem.
Start z Bemowa o 7 rano. Klaudyn, Izabelin i Truskaw. Pomnik Poległych w obronie Pociechy na Drodze Palmirskiej.
Palmiry. Znane mi miejsce.
Muzeum w Palmirach. Przedwojenne dwa złote w banknocie.
I zdobyczny niemiecki motocykl BMW Sahara.
A to co? Wygląda bardziej na jakiś budynek hydrokanalizacyjny niż militarny.
Tam. Tam mieszka Mistrz Joda.
Ze 3km takiej kładki.
Wieś Ławy. Podobnie jak sporo innych, wykupiona przez Kampinoski Park Narodowy i wysiedlona. Stoją puste domy i mało kto do nich zagląda.
Kolejny pusty dom.
Złamana Sosna Powstańców 1863. Niedługo zostaną po niej zakonserwowane fragmenty w gablocie w jakimś muzeum.
Kolejna opuszczona wieś.
Całe gospodarstwo. Nawet sprawny czerpak wody ze studni.
Kolejny dom.
I kolejny.
Wewnątrz naturalna degradacja.
Dąb Powstańców. Z tego samego okresu co sosna.
Młode rośnie na starym.
Kolejne chaty i gospodarstwa. Jest tego cała wioska.
Nieużywany maszt antenowy.
Po prostu. Wysiedlone i opuszczone. Poddane naturalnej biodegradacji.
I jeszcze jedna. Ciekawe jak jest tu jesienią.
Wyjazd w Tułowicach po drugiej stronie Kampinoskiego Parku Narodowego.
Brochów i kościół obronny z wieżami strzelniczymi.
Zachód w drodze do Sochaczewa.
W Sochaczewie spóźniliśmy się o kilka minut na ostatni pociąg do Warszawy. Następny jutro o 4 rano. PKS'ów też brak. A o 6 rano trza być w pracy. ;) Ostatecznie cofka pociągiem do Łowicza. W Łowiczu 20 minut przerwy i IC do Warszawy. W Wawie ostatni odcinek z Zachodniego na Bemowo. W domu o 1 w nocy. W sumie 18 godzin na rowerze. Dobra rozgrzewka na początek sezonu. ;)