Siedleckie Błota wysychają. Na szczęście, nie tylko błota są w tej okolicy.
Piękne zielone polanki. I slalomem na czas.
Trampuch zakurzył.
Kurczak na swoim nowym sprzęcie.
W zaroślach na orientację. ;)
Jednak jakieś błota jeszcze są.
Pomalowany specjalną farbą. Niewidoczny dla radarów na niskich wysokościach.
Derbi oszczędzany. ;)
Błota wyschły ale rzeczka przybrała.
Zastygający pancerz.
Wymiata.
Wracając do Daniela na bazę, kilkaset metrów przed domem Derbi zgasł i nie dał się uruchomić. Hol na bazę, demontaż filtra powietrza, gaźnika, świecy (nie tak łatwo jak w Romecie). Z niewyjaśnionych przyczyn na 4 godziny stracił kompresję. Odzyskał ją dopiero po podniesieniu ciśnienia w komorze korbowej przez zatkanie odpowietrznika, co w dalszym ciągu podniosło ciśnienie w komorze spalania i umożliwiło zapłon. Po uruchomieniu pracował i zapalał normalnie i problem się już nie powtórzył.
Kilka dni po powrocie trafił pod pianę. Czeka go regulacja zaworów więc trzeba zrobić żeby wyglądał jak człowiek. ;)