Strony

poniedziałek, 6 marca 2017

Ośrodek radionadawczy w Konstantynowie

 


Tak wyglądała brama do miejsca, o którym nie wiedzieliśmy nic a które wyglądało na opuszczone i zapowiadało się wybitnie ciekawie.

A przyciągnęła nas ta właśnie antena.

Niestety drabinka obcięta więc wejść się nie da.

Budynek sterowni od tyłu. Niektóre drzwi były pootwierane, inne nadal zamknięte. Niestety wnętrze ze sterownią, która z pewnością była najciekawsza, nie było dostępne. Jak dopiero w drodze powrotnej wyczytałem, było to Radiofoniczne Centrum Nadawcze, w którym w latach 70'tych i 80'tych stał ówcześnie najwyższy maszt antenowy na świecie! 646m. Aż do 1991 roku, gdy podczas prac konserwacyjnych się zawalił a ośrodek przeszedł w stan zapomnienia. Z tych dwóch "oczu" które są na zdjęciu wyżej wychodziły szeroko ekranowane kable biegnące do cewki oddalonej o 600m, która była przy głównej antenie

Budynki garaży obok.


Ta antena została postawiona później, po katastrofie pierwotnej.

Kotłownia.

Jednym z kominów udało się zejść pod budynek. Tunel był niski na jakieś 120cm.

Na jego końcu pojawiły się drzwi pancerne z jeszcze mniejszym prześwitem.


A w środku? Podziemny bunkier. Z aparaturą do oczyszczania powietrza i skrzynkami z wymiennymi wkładami.

Przy wyjściu znaleźliśmy długopis insulinowy. Wygląda na to, że ktoś go tu zgubił całkiem niedawno. Być może przechodząc przez te same przejścia, co my. Zostawiłem go na kominie, w widocznym miejscu. Na wszelki wypadek, gdyby ktoś go szukał.

Kolejna rzecz, która nie dała nam spokoju, to długi wykop, ciągnący się w las. Najwyraźniej szły tędy kable w ziemi.

Ciągnie i ciągnie..

Aż za zakrętem wyrasta takie cuś.

Mały maszt antenowy. Ale z niego zobaczyliśmy na horyzoncie kolejny.

A spod kolejnego jeszcze kolejny.

Skracając już sobie drogę przez pole, trafiliśmy na taki domek. Stała w nim cewka, która biła w antenę stojącą obok. Obok był wielki betonowy fundament ze śladami trzech wielkich izolatorów, na których stała antena, która w 1991 roku runęła na ziemię. Jednak o tym dowiedziałem się dopiero będąc w domu. Na miejscu potraktowałem to za "jakiś dziwny, betonowy kloc", któremu nawet nie zrobiłem zdjęcia..

A to jest kotwa do jednego z odciągów. Przypomnę, że antena miała 646m wysokości (Wieża Eiffla ma zaledwie połowę tego). Nadawała na długich falach (227 kHz) z mocą 3MW. Cały maszt utrzymywał się w pionie dzięki 15 odciągom, na które składały się stalowe liny o średnicy 5cm i wytrzymałości 250 ton. Masa masztu wynosiła ok. 420 ton, lin i izolatorów ok. 80 ton, a nacisk masztu na podstawę wynosił 1100 ton. I to wszystko w pewnej chwili zaczęło lecieć.. Na szczęście, nikt nie zginął. Jak później wyczytałem, cały teren ma około 65ha. Od 2012 roku wystawiony jest na sprzedaż za 3 650 000 zł. Netto.