18.06.2018
Byłem w tym miejscu w marcu 2017 roku gdy na drzewach nie było liści a na ziemi nie rosły krzaki ani pokrzywy. Teraz zobaczyłem jak to miejsce wygląda w środku lata oraz co się zmieniło w ciągu ostatnich 15 miesięcy.
Po pierwsze dostęp jest znacznie bardziej utrudniony niż poprzednio. I nie dlatego, że ktoś się tym miejscem zajął tylko dlatego że rozbudowująca się pobliska infrastruktura odcięła ostatnią drogę dojazdową tworząc ten stosunkowo niewielki skrawek lasu wyspą do której niema żadnego normalnego dostępu.
Być może właśnie dzięki temu zmieniło się niewiele. Można by wręcz powiedzieć, że detale. Samochody stoją dalej a drzewa rosną coraz większe.
Pewnie było: "cofaj, cofaj, cofaj, cofaj!" ;)
Rok minął a na silniku zdążyło wyrosnąć drzewko.
Silnik wypadł na ziemię i tak sobie leży. Mimo to pasek napięty cały czas.
Ktoś pootwierał klapy. Poprzednio były pozamykane.
Kanister po benzynie jeszcze stoi prosto, choć rdza robi w nim coraz większe dziury.
Tytułowy Trabant z postu zeszłorocznej wizyty stracił maskę. Ale jako jedyny nie rdzewieje. ;)
Mech niczym wodorosty, pożera starego Zaporożca.
Paczcie jakie światła kiedyś robili. Dostał mocnego dzwona w przód ale obie lampy całe.
W bagażniku już ktoś grzebał.
Alarm alarmem ale buda z wilczurem pewniejsza.
Nie wiem co to było ale przód rozjechał się na wszystkie strony.