Strony

czwartek, 1 lipca 2010

Zlot Rometów Turawie


Koniec obozu, czas lecieć do Romeciarzy.



Na miejsce dojechałem już po zmroku. Na zdjęciu wyżej ciekawy sposób na lampkę na stole. Latarka przykryta jednorazową torebką.




Romet K125 Indianera, który przeszczepił mu silnik, implantując jednostkę 250ccm. Fajnie pracuje, fajnie jeździ.

Leniwe zlotowe życie.

I opona! Przywiózł mi ją TomJag, choć minęliśmy się i nie zdążyłem się z nim zobaczyć. Podróż Marokańska wykończyła Michelina, którego miałem cały czas założonego na tylnym kole.


Wyjazd z ośrodka. I bajeczna droga przez las.




Odlot. Restauracja w samolocie. Dobry pomysł. ;)


Tutaj kilka zdjęć nie mojego autorstwa. Romeciarze znaleźli funkcję dla mojej opony, nim zdążyłem po nią przyjechać. ;)