Strony

sobota, 18 lipca 2009

Parowozownia Wolsztyn

09...18.07.2009 (10 dni), 2549km

          Głównym motywem wyjazdowym był zlot Romeciarzy, który był niedaleko Kotliny Kłodzkiej, ale z racji wolnego czasu wyjazd nieco się rozrósł. Efektem były całe dnie spędzone na jeżdżeniu po górach i oglądaniu różnych zamków. Byłem też w fabryce Rometów w Podgrodziu i w paru innych ciekawych miejscach. Była spalona elektryka, ściąganie do serwisu i inne przygody. A to wszystko przy wyjątkowo słonecznej pogodzie. Wyjazd udany jak mało który.


Wolsztyn.




Pracujący parowóz w tak naturalnej scenerii to chyba po raz pierwszy widziałem.

Muzeum. Albo wrakowisko.

Ciekawiły mnie zawsze tłoki. I mechanizm zmiany kierunku tłoka z pchania na ciągnięcie przy jednostajnym podawaniu takiego samego ciśnienia pary. Niestety w ten sposób tego mechanizmu się nie zobaczy.


Kocioł

16 atmosfer. Nieźle. W kołach mam tylko dwie.





Jest i słynna obrotnica.


I cała parowozownia.



Jak to jest. Że niby parowóz, ale wysokie napięcie sieci elektrycznej..

..bo nie myliłbym sieci elektrycznej z instalacją elektryczna parowozu. Choć z drugiej strony to ciekawe, skąd w parowozie jest prąd, skoro w lampach siedzą normalne żarówki na 230V.

Może odpowiedź tkwi tutaj? No bo niema w parowozie żadnego obrotowegi silnika, do którego możnaby podpiąć prądnicę. Może tu jest jakaś turbina parowa? Ktoś wie?


Taki duży parowóz a otwór do kotła niewielki. Ledwo łopata wejdzie.