czwartek, 23 września 2021

Kasprowy Wierch, wieża w Krynicy Zdroju, kopalnia soli w Wieliczce


Takie mam zdjęcie ze znakiem C-18. ;)

Wyjazd z Warszawy po południu do Krynicy Zdroju. Na miejsce dojeżdżamy w nocy. Wszystko pozamykane, parkingi puste więc pakujemy się w kąt i rozkładamy samochodowy obóz.

Poranek deszczowy. Ale później ma przejść.

Noc spędziliśmy na takim tarasie.

Wieże widać w oddali. Raz widać, raz nie widać. Pojawia się i znika.




Na górę jedzie kolejka.

..ale kolejka jest dla leniwych. ;)

Jest i wieża.


Wieża robi wrażenie. Wygląda jak jakaś radziecka antena antybalistyczna.

Wchodzi się przez te kładki.


Normalnie kraina elfów.



Z daleka to może nie wygląda na swoje rozmiary ale jak już się wejdzie to jest olbrzym.

Nieregularna konstrukcja wsporników przypomina trochę przypadkowo poukładane bale.


To dopiero pierwszy poziom. ;)

Górna stacja wyciągu krzesełkowego.


Wieżę budowano przez dwa lata i otwarto w 2019 roku. Ma 50 metrów wysokości a wejście na samą górę stanowi ponad kilometr drogi. W tym roku została otwarta jeszcze większa wieża w Świeradowie - Zdroju. Nie tym razem ale może następnym. ;)

Na wysokości czubków drzew.

Wewnątrz schodzi stalowa klatka schodowa. Myślę że pełni drogę ewakuacyjną ze szczytu wieży. Przejście całą trasą w jednym kierunku zajmuje z pół godziny.



Szczyt z piorunochronami.





Jest nawet ukryty żuraw.

Zjeżdżalnia z połowy wysokości wieży.


Wejście na nogach i zjazd wyciągiem.

W drodze do Zakopanego przystanek pod zamkiem w Niedzicy. Niestety jest już późno i zamek jest zamknięty.


Zapora na Zbiorniku Czorsztyńskim obok zamku.

Kolejny dzień. Start na Kasprowy Wierch.


Tak jak poprzednio, na górę z buta a z powrotem zjazdem. Idziemy zielonym szlakiem który miejscami biegnie pod linią kolejki na Kasprowy.

Jest i kolejka. Stacja dolna Kuźnice.

Ta kolejka intrygowała mnie już od jakiegoś czasu. Chyba jedyne takie rozwiązanie w Polsce. Jest też przemysłowa kolej linowa na Kaszubach która wozi wagonikami kruszywo z kopalni. Tamtejsza linia ma ponad 7km długości. No i koleje linowo - terenowe jak na Gubałówkę, Górę Żar albo Górę Parkową.

Kolej na Kasprowy składa się z dwóch odcinków ze stacją przesiadkową w na Myślenickich Turniach. Do wagonika wchodzi 60 osób plus jedna osoba z obsługi. Wchodząc na szlak mijaliśmy kolejkę do kas na wjazd. Bilet w jedną stronę kosztuje 70zł. Ludzie stali w kolejce 2,5 godziny. Po sam bilet, później trzeba czekać na godzinę swojego zjazdu. Wejście zielonym szlakiem zajmuje 3 godziny.



Kopczyk.


Idziemy i idziemy a kolejki śmigają.

Cała trasa kolejki wynosi 4252m a różnica poziomów to 936m. W sumie jeżdżą 4 wagoniki, po 2 na zmianę na obu odcinkach. Prędkość to 28km/h, przy pokonywaniu zapór zwalnia do 21km/h.

Tymczasem widoki się klarują.

Stacja pośrednia.

Autor tej opowieści pod jedną z podpór górnego odcinka.

Ścieżki zmieniają się w kamienie.

Tam jest Giewont.

Pływające po chmurach szczyty Tatr.



Giewont się pokazał. Ale tylko na chwilę.

Kolej krzesełkowa na Hali Gąsienicowej. Nieczynna.



Jak on tym ratrakiem tam wjechał?

Wyłaniają się grzbiety.

Jest i Kasprowy! Wyżej obserwatorium, niżej po prawej stacja górna kolejki z restauracją.

Jaki tłum. Środek tygodnia i pogoda średnia, duże zachmurzenie, widoki skąpe. Znalezienie wolnego stolika wewnątrz graniczy z cudem. Przysiadamy się do jakiegoś dziadka. Emerytowany kolejarz. Opowiada jak kiedyś staranował stado krów, jedną podbiło do góry i przez okna wleciała do kabiny maszynisty.


Obserwatorium to też niezły majstersztyk. Otwarte w 1938 roku. Na rok przed wybuchem wojny.



Zjazd kolejką. Na górze jest już mniejsza kolejka do kasy (jednej) bo pewnie większość osób kupuje oba bilety na dole. Jednak z 40 minut trzeba było wystać.

Widoki nawet w taką średnią pogodę są super. Obsługa stacji i pracownicy restauracji jeżdżą codziennie za free.



Ciekawe doświadczenie. Podobno średnie nachylenie wynosi 22%. W praktyce kąt zjazdu wypłaszcza się przy dochodzeniu do podpory a po jej przejściu jest mocniejszy spadek w dół. Nawet fajne. ;)

Stary wagonik który jeździł do maja 2007 roku, zabierał połowę tego co zabiera obecny. Przez kolejne 9 miesięcy kolej była wyłączona z ruchu i przebudowywana. W styczniu 2008 została otwarta z nowymi austriackimi wagonami.



Betonowy kloc balansujący w płaszczyźnie pionowej który jak się domyślam napina linę ciągnącą wagoniki.

Kasprowy zrobiony, jedziemy do Wieliczki.

Po trzech nocach w samochodzie w końcu wzięliśmy pokój.

Kopalnia soli w Wieliczce. Środek tygodnia, deszcz. I pół godziny w kolejce.

Szyb Daniłowicza. Zejście drewnianą klatką schodową na głębokość 64m.



Setki tuneli. Wszystkie obłożone balami.


Dziesiątki figur z soli.

Można lizać ściany, nie można lizać figur.



Kołowrót napędzany końmi.

Dziesiątki tarasów, kładek i przejść. Wszystko wykute kilkadziesiąt metrów pod ziemią.

Fragment oryginalnych, kamiennych schodów które były ręcznie wykuwane a następnie po których schodziło się bez elektrycznego oświetlenia.


Kaplica św. Kingi.

Wszystko wyrzeźbione w soli.



Szybik Kunegundy. ;)

Seria gaśnic i telefon alarmowy.


Fotka Moni na tle podziemnego jeziora. ;)

Ściany w soli.


Takie konstrukcje są pod ziemią. Normalnie Machu Picchu i cywilizacje zaginionej Atlantydy w jednym.


Detektor dwutlenku węgla.

Kiedyś można było wpłynąć tam łódką ale zostało to wyłączone z programu wycieczki.

Zrobili nawet podziemną windę wjeżdżającą na taras na górze.

Winda wjeżdża w tamtą dziurę w suficie. Akurat teraz nie chodzi ale widok musi być niezły. ;)


Na końcu trasy jest małe muzeum.


Fragment drabiny obrośniętej solą.


Sól. Wszędzie sól. Nawet na suficie.

Fragment makiety.

Podziemne kolejki które wypadły konie.


Wyjazd jest już przez szyb.

A na ziemi widać tylko tyle.

Obok jest tężnia solankowa więc weszliśmy oblukać jak wygląda wewnątrz.






Drewniane kołki kierujące wodę do rynienek z których następnie spływa po kilkunastometrowych ścianach z gałązek tarniny.

Małe pompy.

Wejście na wieżę.



Dla mnie to wygląda jak potężny zamek obronny. ;)

Powrót do domu. Po tych kilku dniach w mieszkaniu zrobił się mały łabagan.

Ekspres z Wieliczki do Warszawy.