poniedziałek, 26 sierpnia 2019

IV Manewry Terenowe Kompanii ADV

          Niestety ominęły mnie trasy terenowo - turystyczne i przyjechałem na samą biesiadę wieczorną ale i tak czułem się jakbym był tam cały weekend. Świetne spotkanie terenowe w starorzeczu Wisły na wysokości Kazimierza. Wracając do domu trafiłem na kilka ciekawych miejsc z polecenia Krzycha. Dzięki!



Przerwa dla kości.

Przerwa dla żołądka.

Przerwa po prostu.

Gdzieś w okolicach Zwolenia.

Grubo było.

Aż w końcu trafiam na obozowisko. Świetna miejscówka w starorzeczu Wisły, niedaleko tej w której odbywały się manewry poprzednio. Lubię te spotkania bo mają unikalny już, w pełni polowy charakter.




Do zdjęcia należy dodać dźwięki gitalele.

Poranek. Trochę pogaduch z ekipą i czas się zbierać. Niby nie mam jakoś daleko (200km) ale mam jeszcze 3 miejsca do odwiedzenia w okolicy które zasugerował mi Żaki.

Pierwsze to stary spichlerz schowany w wioskach na nadwiślanych wzgórzach. Wygląda całkiem fajnie ale jest to obiekt raczej do oglądania zimą. Latem zarasta tak że niewiele widać.



Drugie miejsce to stara fabryka w środku lasu do której prowadzi polna droga. Nie wiem co tu było, na cegielnię raczej nie wygląda bo brakuje pieców do wypalania cegieł. Na ziemi leży mnóstwo papierów dotyczących przetwórstwa mięsnego więc celowałbym bardziej w ten temat.

Wstrzymany poród szafy.







Ciekaw jestem do czego były te metalowe niebieskie elementy.

Jest i kumin. Jak jest fabryka to musi być kumin.


Zamek w Ćmielowie. 

Podobno w 1800 roku przerobiono go na browar. Później na łaźnię a później na szpital wojskowy. 

Podobno przez wiele lat był opuszczoną ruiną. Później na chwilę podratowali go na potrzeby turystyczne a później znowu został sam sobie. Stąd pordzewiałe schody i proste, blaszane przejścia.


Fajna wysepka widziana z okna. I też jest na niej schowane cuś.



Rzeczywiście. Bardziej przypomina browar niż zamek.

A to było poza planem. Skusił mnie widok wysokich kominów schowanych za drzewami na wysokości Kozienic.

Elektrownia Kozienice. Słyszałem o niej ale nigdy do niej nie podjechałem. Miłe zaskoczenie, można podjechać pod samą chłodnię kominową.


Ostatni postój przed domem. Zauważyłem że wylał mi lewy amor. Po tylu trasach terenowych wylał na manewrach na których w ogóle nie jeździłem w terenie. ;)