poniedziałek, 7 maja 2018

Rajd terenowy grupy ADV Biskupice "Pustynna Burza"

752km, 3..6.05.2018 (4 dni)

          4 długie dni pełne terenowego endurzenia, zwiedzania historycznych miejsc i długich wieczornych biesiad. To co tygrysy lubią najbardziej.



Wyjazd z Warszawy w czwartek. Pakowanie "na Kurczaka". 

Trasa szybko minęła. Spotkaliśmy się w Biskupicach woj. Świętokrzyskie podobnie jak rok temu. Wieczorem skoczyliśmy na małą rundę zapoznawczą z okolicą. Na zdjęciu przystanek pod jakimś pogańskim pingwinem.

Tama. Wjechaliśmy na nią przez ten mały mostek w oddali.

Ostatni punkt w miasteczku ze sklepem i wracamy do bazy.

Piątkowy poranek. Silniki burczą od wczesnych godzin.

Przygotowania sprawnościowe do trasy terenowej.




Jest też Wojtek na swojej Zeci w której siedzi już trzeci silnik.

Zęby Kurczaka. Na szczęście ktoś miał drugą w zapasie.

Więc szybka wymiana.

Krzychu z córą w pojeździe romma.

Okej, dosyć sielanki. Zaczynamy przygotowania. Wykład Darka o miejscach w których będziemy jeździli. "Lasy Chłopskie", więc można latać.


Pierwsze miejsce. Cmentarz leśny. Mogiły z czasów wojny.



Trasa Truskolaska. To tutaj w zeszłym roku była walka w błotnym grzązawisku.

Od ponad miesiąca nie padał tutaj deszcz. Więc miejscami będzie się trochę kurzyło.


Powrót do Bazy. Kurczak z Wojtkiem pojechali w pola. Po chwili wrócili na motocyklach oblepionych wodorostami.

Wojtfin na Royalu.

Teraz rajd na orientację w grupach 2-3 osobowych. Dokładna instrukcja z odległościami i manewrami. Trzeba liczyć kilometry i jechać tak jak w tabelce. Po drodze coś się znajdzie i gdzieś się dojedzie. Robimy ekipę z Wojtkiem i Kurczakiem której nadaję nazwę "Pogromcy Błota".

Jak się potem okazało wzięcie Kurczaka do swojej drużyny zagwarantowało pierwsze miejsce. Z początku analizowałem plan jazdy ale Kurak tak wycinał, że później olałem mapę i leciałem byle go nie zgubić. Miał taką prędkość analizowania trasy i samej jazdy, że na odcinku 30km małych wiejskich dróżek wyprzedziliśmy grupę która wyjechała 15 minut przed nami. ;)

Meta. Super zabawa. Grup było kilka. Rozrzut czasów przejazdu był pomiędzy 38 a (o ile dobrze pamiętam) 78 minut.

Jedziemy ponoć na "jakieś szutry". W drodze samotny ząb historii stoi pomiędzy polami.

Kawałek czasu.

A teraz ogień w palnik i gaz do dechy!



DarekRajder. Organizator całej imprezy i zawodowy historyk który ma tak ogromną wiedzę, że mógłby oprowadzać regionalne wycieczki historyczne.


Słońce się chowa, wracamy do bazy na biesiadę.

Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach. Najciekawszy jest w nim zakład wielkopiecowy w którym jest piec z 1899 roku do przetopu rudy.

Jest też mała wystawa samochodowa bo była tam fabryka ciężarówek.

Star A26P. Moc silnika 105KM, spalanie 30l/100km.


A to jest ten wielki piec. Niestety nie wolno wchodzić na górę. No, przynajmniej jak przewodnik jest w pobliżu. Wygląda trochę jak reaktor jądrowy w Czarnobylu.




Stąd pozyskiwano surówkę. Czyli taki półprodukt rudy z którego wytapiało się później żelazo albo żeliwo.

..a tam wjeżdżały wagoniki..

..ciągnięte przez te ciuchcie..



Maszyna parowa z sześciometrowym kołem zamachowym. Podobno jej koszt zakupu w tamtych czasach wynosił wartość 1/3 całego zakładu.

Piece. Później była wystawa o prehistorii regionu. Okazało się, że te okolice i rejony Roztocza były jedynymi obszarami w obecnej Polsce gdzie kiedyś były dinozaury. Niestety jest to koncepcja bazująca niemal jedynie na odciskach łap. Jak udało mi się wyciągnąć od przewodniczki, kości z całego regionu odnaleziono (uwaga) około kilograma.. i nie są nigdzie opublikowane. Ciekawe.

Dalej muzeum Orła Białego. A bardziej powinno być "Oddziałów Orła Białego" w Skarżysku Kamiennej.

Mają tam mnóstwo ciekawych rzeczy.

Rusek obok Niemca wiszą razem w gablocie.

Trochę amunicji.


O! Przy pomocy takich w 14 odcinku "Kucharz wyleciał w powietrze"! Zagadka w jakim serialu. ;) Kiedyś myślałem, że to bomby lotnicze a są to pociski moździerzowe.

Pociski szkoleniowe. Fajnie, mają dużo amunicji. Akurat tego w muzeach jest niewiele.

No i wystawa plenerowa. Samolot w tle do złudzenia przypomina mi ten ze skansenu lotniczego w Łodzi na tyłach lotniska. Wiem, że kilka lat temu stamtąd zniknął. Ciekawe..

Wnętrze rozbitego Tygrysa. Przód. Po bokach sprzęgła boczne, na środku skrzynia biegów. Silnik jest z tyłu a przez cały kadłub biegnie wał napędowy.

Pojazd przystosowany do przewozu głowic jądrowych. Amerykanie niby mają? Ruscy niby mają..? Phi... my też mamy. ;)

To jest ciekawe. Peryskopy z okrętów podwodnych.


A ten eksponat to już mistrzostwo. ORP "Odważny". Zbudowano go w latach 1972-73 w stoczni w Gdańsku. Wycofany ze służby w 1986. W 1990 roku został przyholowany Wisłą do Sandomierza i przewieziony drogami do Skarżyska.

Turbogenerator z 1920r. który mógł dać 2000kW mocy.


Silnik odrzutowy z MiGa. Przytoczę tutaj cytat przewodnika.. "odrzutowiec to praktycznie silnik i siedzenie. Skrzydła są tylko po to aby się nie kręcił w kółko".


Wnętrze tego największego. Nie pamiętam co to było.


Przedział desantowy przystosowany do przewożenia ładunków i wyskakiwania ze spadochronami.

Gaśnica z epoki..?

Na koniec prezentacja kultowego, starego AK47. Jakiś czas temu strzelałem z wersji współczesnej która z wyglądu ma taką samą już tylko rękojeść i magazynek. Mechanicznie broń w pełni sprawna i zarejestrowana. Pozbawiona cech bojowych.

Przyszedł czas na niedzielę. Rzadko zdarza się zlot na którym przez 4 dni pogoda jest doskonała od świtu do zmierzchu każdego dnia.

Ludzie się zbierają do domów. Ja z greenmanem, suddenem, ravem i Kurczakiem pojechaliśmy jeszcze w teren "na podjazdy".


Podjazdy były na tyle efektywne że zaczęły służyć jako skocznie. Do czasu gdy sudden nie zaparkował na drzewie. ;)


Ta górka podobała mi się najbardziej.


Kurczak w akcji.


Nawet ja się znalazłem w kadrze!


Tylko kurz idzie!

To były dobrze spędzone 4 dni. W otoczeniu świetnych ludzi i krajobrazów gminy Sadowie. Wróciłem do domu styrany jak świnia ale psychicznie wypoczęty jak rzadko kiedy. ;)