niedziela, 20 czerwca 2010

Góry Świętokrzyskie

18...20.06.2010 (3 dni), 785km

          Bardzo fajny, spontaniczny wyjazd do Lucy w Górach Świętokrzyskich. Pogoda Różna, Romet jechał różnie, ale w miejsca trafiłem ciekawe a ludzie byli mega pozytywni.


Pierwszy etap podróży nie trwał długo, bo zdążyłem wyjechać ze swojego osiedla na Warszawskim Pekinie i na pierwszym większym skrzyżowaniu trzask! I niema biegów. Wtoczyłem się na krawężnik. Patrzę? Zerwany łańcuch.

Do domu mam z kilometr. Ale słońce praży, nie chce mi się wracać z buta a potem iść tu z powrotem. Szkoda czasu. Otwieram kufer, może coś z tym wymyślę.

Otwierając kufer klapa wyskoczyła z zawiasów. Pierwszy raz. Potem wyskakiwała regularnie.

Ciekawe jest, że łańcuch nie zerwał się poprzez zużycie rolek, a.. pękło ogniwo! Tak po prostu.

Przegrzebałem bagaż. Znalazłem zapasową zapinkę. Ale zakładając ją na łańcuch, pękła mi zawleczka na dwa kawałki.
Drugiej zapinki nie miałem. Co teraz można zrobić?

Na szczęście miałem ze sobą nitkę. Założyłem ogniwo a w miejsce zapinki owinąłem i związałem nitkę. Siedzi w rowkach więc sama nie spadnie. Smar jest, więc się szybko nie przetrze. Siły nie działają na boki, więc szybko się nie zerwie. Jaki był tego efekt?

Na tak spiętym łańcuchu dojechałem kilka kilometrów na Brzeską, gdzie kupiłem 5 zapinek.


Gdzieś w połowie drogi pojawił się drugi problem. Od jakiegoś czasu wykręcała mi się śruba trzymająca klamkę sprzęgła. Sama. Od wibracji. W końcu wykręciła mi się tak, że gdzieś ją zgubiłem.

No ale przecież mam 5 zapinek do łańcucha. Dojechałem na tym patencie do samego Lucy. Nie wypadło ani razu. Siedziało lepiej niż śruba.


Luciana biesiada.


Rano pogoda średnia. Ale lecimy na objazdówkę! Podobno Luca zna tu jakieś fajne miejsca w okolicy.



Wszyscy na drodze.

A tu już jeden w krzakach. ;)


Kopalnia.





Spora, jak na "dziką".






Romet w końcu i zawleczkę zgubił. Ale ten patent, jak się później okazało, wytrzymał do końca żywota motocykla.

Zamek Krzyżtopór.

Czyli krzyż.

I topór.






Wielki krzyż i topór.








Zamek w Chęcinach! Z Pszczołą!

Piękne brzydkie widoki.


Legendarne spalenie gumy przez Lucę. ;)




I z powrotem do garaża.

Ośrodkowa księga gości.


Droga powrotna. Wstrętnie, zimno i mokro. Ale fajnie było.